Thor
Strona główna > Mitologia > Thor

Thor idzie po swój Młot

 

Pewnego ranka Thor stwierdził z przestrachem, że nie ma jego młota. Daremnie przeszukiwał wszystkie pokoje swego domu, szarpiąc się za brodę.

Przyszedł tedy Loki, bóg podstępny. Nie mógł ukryć swej radości ze szkody, gdy Thor opowiedział mu o swym nieszczęściu. "Pewnie olbrzymy go ukradły", odrzekł spokojnie Loki. "Jeśli chcesz, sprawdzę u nich." A Thor zgodził się.

Podstępny Loki pożyczył od Friggi szatę z piór, poleciał do Riesenheim i szybko się dowiedział, że olbrzym Thrym, król potworów, ukradł młot i schował osiem mil pod ziemią.

"Jest tylko jedna cena, za jaką oddam młot", zawołał olbrzym śmiejąc się dziko,"Tylko jeśli Frigga, najpiękniejsza bogini, zostanie moją żoną!"

Gdy Loki przedstawił Azom żądanie, Frigga krzyczała ze wstydu i gniewu, a bogowie zebrali się w wielkiej trosce i radzili, bo gdyby Thor nie odzyskał młota, Asgardowi groził upadek.

Mądry syn Odina, Heimdal, bóg jutrzenki i strażnik nieba przekonał opornego Thora do podstępu. Miał przebrać się za oblubienicę, by w szacie Friggi i jej ozdobach samemu pójść po młot. Loki, bóg podstępny, ofiarował się pójść z nim jako służka.

Thrym przyjął narzeczoną w głębokim woalu przepełniony radością. Kazał urządzić ucztę. Z gośćmi zajął miejsce w hali i raczył się tłustą pieczenią z wołu i pieniącym się miodem. Ze zdziwieniem patrzył jako i goście, jak rzekoma narzeczona zjadła całego woła, a do tego i osiem łososi, jak wypiła trzy beczki miodu.

"Osiem dni nie jadła moja pani, tak bowiem dręczyła ją tęsknota za tobą!" rzekł mądry Loki, by wyjaśnić dziwne jej zachowanie.

Olbrzym słuchał tego z radością. Niezgrabnymi paluchami uchylił woalu, by zobaczyć cudne lico narzeczonej. Lecz cofnął się przerażony oczyma, które błyskały jak strzelający ogień. "Moja pani", odparł Loki przebrany za dziewkę, "osiem nocy nie zamykała oczu z żądzy z a tobą."

Słowa te ucieszyły Thryma bardzo, zawołał wiąc rozkazując: "Przynieście młot potężnego Thora!"

Jakże uradował się Thor, gdy jemu, rzekomej narzeczonej, uroczyście położono jako weselny prezent młot na łonie!

W zajadłym gniewie chwycił za młot, rozkołysał go w dłoni i cisnął w olbrzyma Thryma, że ten padł po jednym ciosie z roztrzaskaną czaszką. Podniosła się wrzawa gdy Thor ciskał swym młotem Mjölnirem i w innych olbrzymów, a ciskał tak długo, aż żaden z rodu Thryma przy życiu nie został.

Niebo śmiało się i grzmiało zarazem, gdy Thor wracał do lśniących niebios z surowego Riesenheim.